Forum gry Dragons of Shadow


#1 2009-06-16 01:34:17

Kamys

Administrator

2785425
Zarejestrowany: 2008-04-03
Posty: 680
Punktów :   

Era wzrastajacej wiśni: Kamys vs Makkuro

* W drzwi karczmy uderzyło coś silnie, właściwie był to drewniany, podkuty metalem sandał. Ale wracając drzwi otworzyły się szeroko, zaś próg karczmy przekroczyła niezbyt wysoka dziewczyna posiadająca ledwo 167 cm (5 cm dodawały jej same sandały), wzrostu. Jej brązowe włosy, były niecodzienne, a raczej ich uczesanie, po bokach były krótkie, na czubku głowy sterczały, zaś z tyłu posiadała wąski, długi kuc. Między niezbyt uczesaną grzywką połyskiwały niebieskie jak letnie niebo oczy... Mina dziewczyny świadczyła o irytacji. Odziana była w czarne typowe dla żołnierzy wodnych miast komno, spodnie przewiązane były purpurowym obi, do którego przytroczone było wakisahi również w purpurowej sztywnej pochwie. Na Kimono narzucone miała czerwone Haori bez rękawów, z symbolem 3 odziału (płaszcz)... wyglądu typowo wadnomiastowego dopełniała długa katana przewieszona przez plecy dziewczyny, ta podtrzymywana była już typową dla ziro skórzaną uprzężą. Katana skryta była w pochwie czerwonej * Wiitaam.... * Istota była całkiem dobrze znana w mieście jako jeden z najemców z wodnych miast *

* Drzwi karczmy zostały otwarte powoli, z niemałym ociąganiem. Zdawało się, iż osobnik wchodzący do tawerny chciał maksymalnie przedłużyć skrzypienie zawiasów, by pokazać jak żałosnym wynalazkiem są metalowe kawałki ciągle trące po siebie. Owym osobnikiem o, zdawałoby się, nieco sadystycznych zapędach okazał się być niezbyt wysoki mroczniak, ubrany w czarne kimono typowe dla oddziałów ochronnych z Wodnych Miast. Jego długie, szare włosy związane były w pojedynczy kuc. Oczy o różnych barwach rozglądały się dookoła wypełnione przejmującym brakiem uczuć, sprawiającym, iż wyglądały jak zrobione ze szkła *

*Kapitan ruszyła ku ladzie swoim powolnym, krokiem z szybkością, którą mógłby się poszczycić leniwiec. Kompletnym wyjątkiem były dziś oczy. Jej spojrzenie wyjątkowo nie było przytępione przez alkohol, którego nadużywała, dziś spojrzenie błękitnych oczu było przejrzyste, a nawet bystre. Kolejnym fenomenem który można było zauważyć to wywarzoną chód, mimo powolności był uwolniony od zataczania się. Gdy już udało się jej dojść do celu, do lady zatrzymała się i zerknęła przez ramię marszcząc brwi, co nadawało jej spojrzeniu nieco drapieżności* Dupek

Dobry wieczór Pani Kapitan, czyżby jednak moja interwencja sprawiła, iż odstawiła Pani alkohol? Jestem zaszczycony *Nie, w cale nie był, i dało się to usłyszeć w jego tonie. Tym bardziej, że uśmiechnął się dość wrednie. Pomimo tego jego oczy wciąż wyglądały jak zrobione ze szkła*

Matko... Twój bełkot jest nawet gorszy, kiedy jestem trzeźwa. Rany już wiem że jesteś moim sensem picia, bo inaczej nie wytrzymam *Uniosła lekko prawą dłoń, podrapała się po głowie, marszcząc mocniej brwi i czoło, oraz skronie. Była młoda, jednak na jej twarzy widoczne były zmarszczki, zwłaszcza w miejscach które uwydatniały wrogość, złość tudzież irytacje*

No tak, jednakoż przynajmniej nabrała Pani Kapitan nieco ogłady, gdy jest Pani... bardziej trzeźwa, tak to zapewne dobre określenie *podrapał się po brodzie wyraźnie będąc dumny ze sposobu w jaki dobrał słowa. Tak, w końcu to On je dobrał, czyli było to doskonałe* Czy to oznacza, iż jest Pani w stanie wyzwać przeciwnika poprawnie na pojedynek? Czy też nadal będzie Pani zanieczyszczała podłogę w karczmie wydzielinami własnego ciała?

Ja pieprze, ty przyjaciół nie miałeś, czy tylko dla zabawy się uczyłeś takiej gadki ? Rozumiesz coś z tego czerwony ? bo ja kurwa nie... *Otworzyła oczy, zerknęła do góry na rękojeść swojej broni* NIE... JA ROZUMIEM, A TY JESATEŚ TYLKO IDIOTKĄ... PRZYDATNA SIŁA NAPĘDOWA DLA MNIE – MÓZGU KTÓREGO TY NIE MASZ *Znów wypełzł z rękojeści katany ten sykliwy, męski głos należący do hiakiego – za pewne bardzo osobliwej katany*

Obawiam się Pai Kapitan, ze „takiej gadki” uczą w akademii i jest ona jednym z wymogów dostania się do oddziałów obronnych, oczywiście rozumiem, iż umiejętność ta uległa degradacji ze względu na ogromną ilość mężnych walk stoczonych przez niektóre osoby *Mężnych, czyli głupich i to bardzo głupich. Męstwo nie przynosiło korzyści, ale było potrzebne nawet w świecie Makkuro. W końcu istotami odważnymi łatwiej sterować*

Hmm... Kochałam wyraz twarzy wykładowców, kiedy ja ruszałam ustami, a Hiaki mówił. *No tak trzeba mieć sposoby na rzeczy których się nie lubi i do których nie ma się przekonania, na przykład sztuka pięknej mowy, która dla Kamys była po prostu szkodliwym, śmierdzącym gównem na ulicy które trzeba omijać łukiem* MOGŁABYŚ Z ŁASKI SWOJEJ JUŻ MNIE WYJĄĆ I ODCIĄC MU ŁEB ?

Ummm.. cóż, rozumiem iż przekupywałaś wykładowców.. nie myślałem jednak że ustami Pani Kapitan *Mroczniak wzruszył ramionami mrużąc na chwilę oczy. Mimo to patrzył czujnie na Kamys. Spodziewał się szybkiej i energicznej reakcji* No, ale, nic Mi do tego Pani Kapitan

W sumie nie myślałam o tym w ten sposób, ale pewnie skoro ty na to wpadłeś to wiesz ze swojego doświadczania ? Głodnemu chleb na myśli zboku... *Zerknęła znów górę uniosła niezwykle leniwie dłoń, aby złapać za rękojeść. Gdy ścisnęła palce, nie rozgrzane knykcie trzasnęły cichutko* Mamy drugiego pedała w zespole

Cóż... nie musiałem zniżać się do przekupstwa by zdobywać najwyższe noty, zaś „chlebowe” tematy zaczęłaś Ty Pani Kapitan, ja jedynie nieco rozwinąłem wątek *Uśmiechnął się nieco szerzej delikatnie układając dłonie na rękojeściach swoich katan. Wyraźnie posiadał rzadki dar oburęczności. Urodził się z nim, i traktował jako jeden z sygnałów swojej wrodzonej doskonałości. Było ich oczywiście w jego mniemaniu o wiele więcej*

CO DWIE GŁOWY TO NIE JEDNA GŁĄBIE *Tym razem odezwał się już miecz, najpewniej nie mogąc się doczekać nadciągającej walki, co poradzić był bardzo zapalonym demonem,* Nic nie mówię, ale ty nie masz głowy. Ale to i tak lepiej niż ten wymoczek *Oczywiście często wdawała się z mieczem w dyskusje które przeradzały się w kłótnie, później konflikty, batalie i wojny. Ale o tym innym razem* No chodź tu gnojku...

Oczywiście Pani Kapitan. Pragnąłbym jednak najpierw ustawić pewna poprzeczkę nad naszym pojedynkiem. Jeśli wygram, przestanie Pani pic w godzinach pracy, zaś jeśli przegram, pozwolę Pani pić w dowolnym czasie. Zgodzi się Pani Pani Gnojku, yy znaczy przepraszam, przejęzyczenie, Pani Kapitan *Rzecz jasna w jego głosie słychać było pełną celowość przejęzyczenia. Złapał nieco mocniej za swoje katany, nie ruszył się jednak poza tym*

*Oczywiście odebrała wypowiedź jako obraźliwą* Matko... Jakie te gierki słowne są poronione... I tak mogłabym pić kiedy mi się, chce, chociaż jeśli masz skończyć pieprzyć takie głupoty to mi pasuje *Przestała marszczyć brwi, rozluźniła się nieco. Nie do końca było jej na rękę, zaczynać walkę, ale jak mus to mus. Wypuściła z ust powietrze, zastanawiając się przez moment szykując taktykę. Oczywiście najzręczniej było by jej wybrać napierać, napierać, napierać, {napierać)... Tym razem już nie leniwym i o dziwo płynnym ruchem wysunęła z pochwy swoją wściekle połyskującą katanę, Hiaki był niezwykle zadowolony z takiego obrotu spraw* NO JUŻ... BIERZ GO BRZYDKA *Oczywiście dziewczyna nie zagregowała, była przyczajona przez tyle lat. Rękojeść chwyciła w obydwie dłonie, pewnie i silnie. Złapała świeże powietrze w płuca, i tym razem ruszyła biegiem, z głośnym stukotem podkutych sandałów w stronę porucznika. O dziwo biegła dosyć nisko, trzymała katanę po boku, ostrzem w górę, gdy Makkuro znalazł się w zasięgu Hiakiego, dziewczyna cięła niezbyt szeroko, na klatkę piersiową mroczniaka. Ostrze cięło powietrze z świstem wyrażającym coś na kształt tęsknoty za krwią*

*Mroczniak przesunął się lekko na bok z wyraźnym pragnieniem uniknięcia. Niestety nie udało mu się to w pełni, zaś ostrze hiakiego uderzyło w jego ramie i pozostawiło na nim ranę zsuwając się na dół. Makkuro, gdyby nie przypływ żądzy krwi dość charakterystyczny dla jego rasy, zapewne właśnie zaczął by ubolewać. W końcu nie dość, że ktoś ośmielił się go trafić (!) to jeszcze rozciął mu mundur i pobrudził go krwią! Bezczelność w najczystszej postaci! Nie mógł zostawić tego samemu sobie, oj nie. Wołało to o pomstę do wszelakich istnień wyższych, czyli najpewniej do samego Makkuro. Jednym ruchem wyciągnął obie katany tworząc z nich cos na kształt nożyczek. Jego celem była prawa ręka Kamys, która w końcu znajdowała się dość blisko. Wiedział że jest na tyle ułomna by mieć jedna rękę sprawniejsza niż drugą, chciał wiec wykorzystać tą jakże powszechną słabość. Kapitan zdążyła jednak odskoczyć lekko do tyłu i uchronić się przed ranami*

*Krwista czerwień wyraźnie ucieszyła miecz do tego stopnia iż ten buchnął radosnym, płomiennym śmiechem pełnym sadyzmu. Dziewczyna oczywiście może też by się zaśmiała i zaczęła wytykać palcem na mroczniaka, no i krzycząc o jego słabości, niemniej była śmiertelnie skupiona i poważna, oba przypadki były raczej rzadkością u tej, konkretnej kobiety. Skoczyła ponownie w stronę mroczniaka, jej mięśnie na moment napinały się i rozluźniały, co dawało kolejny spektakl rzadko zauważanego cudu zwanego ruchem. Oczywiście kobieta nie chciała skoczyć prosto na katany mroczniaka, co prawda zaliczało się to do „szybkiego zakończana walki” co było by jej na rękę, niemniej nie miała ochoty oglądać swoich flaków itp. Tym razem cięła znów płasko (co prawda walczyła ze skurwielem, ale zabicie go wymagało by raportu, albo wielu...), i wąsko w stronę zgięcia ręki lewej (bliższej sobie)*

*Mroczniak zaś tym, jak uznał, wreszcie zaczął walczyć na poważnie, a przynajmniej przestał dawać Pani Kapitan „fory”. W związku, z czym wykonał pół-piruet z przesunięciem, co pozwoliło mu na czas odsunąć rękę poza zasięg ostrza hiakiego. Postanowił wykorzystać swoja pozycję by zakończyć obrót i zaatakować na nogi Pani Kapitan używając do tego rzecz jasna obu katan. Atak miał trafić w tylne części kostek, które były odsłonięte tym bardziej, iż Kamys postanowiła nieopatrznie wymienić zwykłe dla samuraja buty z podeszwą przedłużoną aż do kostki, na buty treningowe. Ostrza trafiły jednak w lewą łydkę Kapitan powodując przecięcie kimona oraz pewnej partii skóry oraz mięsni*

*Oczywiście ból wyrwał ją z co raz to głębszego zamyślenia, Dziewczyna starała się oczywiście jak zwykle nie ukazywać bólu, niemniej pewne „subtelne” sygnały były zauważalne zawsze. Zupełnie jak przy oparzeniu niemal bezwiednie odsunęła nogę od ostrza. Niemniej kolejne posuniecie mogło być dosyć szalone, przysunęła się nieco do mroczniaka, obróciła delikatnie w jego kierunku, i tym razem używając rękojeści do ciosu uderzyła Hiakim w stronę splotu słonecznego mroczniaka. W szeroko otworzonych oczach kobiety wyraźna była wybuchowa mieszanka pasji, żądzy no i bólu*

*Mroczniakowi o dziwo udało się przesunąć nieco do tyłu, przez co rękojeść jedynie lekko musnęła jego mostek. Zapewne pozostawi to na doskonałym ciele Makkuro pozostawić siniaka, jednak nie dosyć by mocniej bolało. Sam porucznik postanowił wykorzystać swoją pozycję by zaatakować na łopatkę dziewczyny. Co prawda wyeliminował by jedynie jej lewą rękę, jednak to zawsze nieco osłabi kobietę przyzwyczajoną do walki oburącz. Postanowił więc dźgnąć w okolice takowej kości, czyli w plecy Kamys. Kapitan zdołała przesunąć się na bok tak iż ostrze pojedynczej katany minęło by ją akurat. Niemniej Makkuro walczył 2 mieczami naraz, co sprawiło, iż jeden z mieczy spudłował, drugi zaś wbił się nieco w bok Kamys. Ta zareagowała odruchowo i doskoczyła nieco unikając większych obrażeń*


*Hiaki znów zaśmiał się wesoło, najpewniej broń cieszyła się z rozlewu krwi wszelakiej, no bo czemu nie ?* NO WEŹ SIĘ W GARŚĆ MÓJ WORKU MIĘŚNI *Słowa borni oczywiście docierały do kobiety, zapewne policzy się znów z demonem przy czyszczeniu oręża. Nie spojrzała na własny bok, miast tego zwróciła się przodem do mroczniaka, tak było zdrowiej, niemniej ściekająca, ciepła krew, dawała jakiś sygnał o obrażeniach. Oczywiście zdawała sobie sprawy iż w tej chwili jej ruchy powinny być raczej oszczędniejsze. Szybko przybrała wyuczoną pozycję walki. I znów wypuściła spokojnie powietrze planując ruch Upływająca krew podsycała pasje i wcześniejszą żądze. Mrocznik był tchórzem, ale przynajmniej ciąć umiał, tyle dobrze. Uśmiechnęła się pod nosem zawadiacko... Przez moment myślała czy by nie zmienić stylu walki na pasywniejszy, niemniej to by nie było w jej stylu. Ponownie wciągnęła nieco powietrze w płuca, zrobiła krok w kierunku mroczniaka i tym razem dźgneła gwałtownie na jego udo*

*Cóż to za pogwałcenie wszelakich praw fizyki! Makkuro najpewniej zwyczajnie nie docenił słabego przeciwnika i zamyślił się podczas walki, tak... tak właśnie było. Efektem tego zagapienia była jednak rana kłuta w lewym udzie, i to raczej nieprzyjemna rana. Być może nie była dość głęboka by uniemożliwić działanie nogi, ale na pewno była bolesna. Mroczniak był jednak.. mroczniakiem. Ta rasa słynęła z częściowej odporności na ból, oraz wielu szalonych pomysłów. Postanowił więc nie ruszać się w cale. Przygotował się jedynie na większe obrażenia. Nie miał przecież szans zaatakować, gdyż ostrze Hiakiego było na prawdę niezwykle długie długie. *


*Dziewczyna zmarszczyła lekko brwi, cóż ten mroczniak biedzie mógł się wykręcać od patroli przez te rany. Oczywiście Tsuki nie miała ochoty na to pozwolić i tak łaził z obstawą
Wyszczerzyła się szerzej* Nie martw się i tak jutro przypisze Ci patrol *Dziewczyna przekręciła miecz, po czym to pchnęła mocniej z zamiarem wepchnięciem roześmianego ostrza głębiej. Poprzednia krew na długiej klindze zdążyła już zakrzepnąć, co niezbyt cieszyło demona, on wolał świeżą krew.*

*Ostrze obróciło się mozolnie w ranie sprawiając, iż mroczniak zamknął mocno lewe oko i zacisnął mocniej zęby. Nie mógł sobie pozwolić na krzyk bólu, w koncu nie było to w jego stylu. Gdy obrót się zakończył ostrze Hiakiego zaczęło zagłębiać się bardziej w udo. Ten rodzaj bólu Makkuro potraktował niemal z ulgą. W porównaniu z odwróceniem ostrza był niemal niczym. Ten moment właśnie zamierzał wykorzystać. Dłonie Kamys same zsuwały się w zasięg jego mieczy. Dźgnął więc nimi z nadzieja wykorzystania częściowo także siły przeciwnika, do mocniejszego pokiereszowania dłoni. Sztychy mieczy mroczniaka trafiły w boki dłoni Kamys i zaczęły wbijać się coraz głębiej powodując rany, których zdecydowanie można by uniknąć puszczając Hiakiego*

*Ten rodzaj bólu, nie popychał Kamys do działania, znaczy na pewno nie do przodu. Sama cofnęła się mocno, z zamiarem chodź by częściowego wyszarpania miecza z rany mroczniaka, oczywiście celem pierwszorzędnym było uchronienie pokiereszowanych dłoni od źródła bólu, który zmusił ją aż do syknięcia i silnego zaciśnięcia zębów. Cofając ostrze, starała się zjechać nim nieco w dół, chodź pewne było że zwłaszcza w tym stanie jej górnych kończyn, nie będzie to zbyt łatwe*

*Mroczniak zaś postanowił zrobić coś, co zapewne w przyszłości uzna za głupie. Resztkami sił zmagazynowanymi przede wszystkim w drugiej noce pchnął ciało do przodu powodując poszerzenie niezbyt przyjemnej rany lewego uda. Niemniej udało mu się przemieścić do przodu na tyle, by podjąć kolejny atak na ręce Kamys. Oczywiście walka nie była łatwa przy takich obrażeniach, niemniej katany Mroczniaka uderzyły w wysuniętą bardziej do przodu, prawą rękę Kamys trafiając w nadgarstek i nieco za nim.*

*Cóż kobieta syknęła po raz drugi. Lubiła walki kontaktowe, ale nie aż tak. Gdyby się rozejrzeć to całkiem sporo krwi spłynęło już z porucznika, oczywiście z niej też. Dziewczyna również wpadła na szkolny plan, który za pewne mógł być nie zdrowy za równo dla niej jak i dla porucznika, ściskała dłonie na tyle ile mogła na kucnęła i pociągnęła miecz za sobą* jak się teraz poddasz to nie wezmę cię za tchórza... Może *Nie żeby dziewczyna nie potrafiła zabijać, wręcz przewinie, niemniej z zasady nie zabijała żołnierzy ze swojego oddziału, nawet jeśli byli wkurwiającymi, śmierdzącymi tchórzami, wożącymi się mroczniakami, o wkurzającej gadce*

*Mroczniak po raz kolejny zacisnął mocniej zęby niemal krusząc jeden o drugi. Nie miał już wielkiego wyboru. Lewa noga stała się w zasadzie bezużyteczna, zaś ból który się z niej wydobywał był do prawdy przejmujący. Mimo to starał się z całych sił nie krzyczeć. Powoli wściekał się coraz bardziej, nie mógł przegrać, nie On. Czuł jednak ze stracił dość krwi, iż przegrana była raczej blisko. Niemniej nie powinien pewnie ułatwiać zwycięstwa przeciwniczce. Opadł więc ciężko na kolana chcąc jako tako unieruchomić miecz Kamys, po czym po raz kolejny zaatakował nożycowo na ręce dziewczyny. Nie był pewny, w którą parę, z tych, które widział, celować niemniej jego ręce zdawały się również ulec magicznemu rozmnożeniu, co dawało niemalże większe szanse. Końcówki ostrzy po raz kolejny ubodły nadgarstek dziewczyny tym razem nieco niżej niż poprzednio. Wcięły się jednak nieco głębiej. Sam mroczniak nie był w stanie dobrze ocenić skuteczności swojego ciosu*

*Kobieta jęknęła z bólu, chodź usilnie próbowała zdusić owy odgłos, nie dała rady. Sama z powodu utraty krwi zaczęła odczuwać niedogodności, niemniej nie była tak pokiereszowana jak mroczniak. Zerknęła na niego dziwną litością. Oczywiście Pani Kapitan często robiła z siebie niemiłego, okropnego człowieka, który by z chęcią bliźniemu skakał po plecach, niemniej taką osoba nie była, a przynajmniej gdzieś w środku. Sama nie była istotą o specjalnie wielkiej dumie, gorzej z hiakim. I do stracenia miała jedynie kilka butelek sake dziennie... Zresztą jak mrocznoak by nie patrzył to zapewne by piła. Westchnęła cicho, odezwały się w niej drobinki dobrego serca, które zwykle i tak zwodziło jej osobę... Wstała, wyprostowała się na ile tylko potrafiła, zerknęła na mroczniaka* Podaje się *Skrzywiła sie lekko, chciała zacisnąć pięści, niemniej pulsujący ból dał o sobie znać*

*Mroczniak nie słyszał już tych słów, i za pewne gdyby wiedział, że zostaną wypowiedziane żałowałby, że nie udało mu się wytrwać. Stracił przytomność tuż po tym jak trafił rękę Kapitan*

Trudno określić, kto wygrał, ale to Kamys była w stanie stać na końcu xP

Offline

 

#2 2009-06-16 15:05:34

Cyna

Moderator

Skąd: Siemysłów xP
Zarejestrowany: 2008-06-23
Posty: 425
Punktów :   

Re: Era wzrastajacej wiśni: Kamys vs Makkuro

Dłuugi pojedynek. No i ciekawy


A z Amdrigarem to Kamys łaskawie nie zawalczyła tylko straż wołała xP. Foch


Agahid(+), Zaruun, Thumkir(+), Dri, Arot, Amdrigar(+), Sevian, Grazbozur Yamaraj Abukhatan(+), Rassin

5 er stażu

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
GotLink.pl